piątek, 30 marca 2012

Piątek

Oj ciężko się otwierało dzisiaj oczki.
Spaliśmy pod nową, wiosnenno - kolorową kołderką.
Śniło mi się coś miłego.
Czułam ciepło Misiołaka obok mnie.
Oj nie chciało się wstawać...
*           *           *
Biegam.
Zaczyna mi się to podobać.
Marzę o dniu w którym włożę buty i pobiegam nad morzem.
Albo po deptaku.
Albo po trawie.
Na razie troszkę za zimno.
Więc wynajduję bieżnię w kąciku, wkładam słuchawki i biegnę.
Cudnie.
*          *          *
Nie lubię w sobie tego, że odkładam wiele spraw na później.
Niby taka sumienna.
Taka poukładana.
A wiele spraw zostawiam na ostatnią chwilę.
I dzisiaj jest ostatni dzień na załatwienie całej masy spraw.
Ech...

Życzę Wam miłego piątku!
Niech moc będzie z nami! :)

niedziela, 25 marca 2012

Niedziela

Trzy dni za miastem.
Trzy dni na Wsi.
Trzy dni z dala od wszystkich i wszystkiego.
Uwielbiam pić tam poranną kawę na werandzie.
Słuchać ptaków.
Wystawiać pyszczek do słońca.
Uwielbiam zapach trawy.
I ciszę nocą.
*          *          *
Szlag by trafił tą zmianę czasu!
Na co to komu?!
Wczorajszy wieczór spędziłam na wykonywaniu skomplikowanych obliczeń matematycznych - musiałam o czwartej NOWEGO czasu znaleźć się w zakładzie pracowniczym.
Nastawionych budzików - trzy.
Dobrze nastawione budziki - żaden.
Pognaliśmy z Misiołakiem lekko rozczochrani.
I na co to komu?!
*          *          *
Wybiegałam dzisiaj na bieżni wszystkie swoje złości i pretensje.
Czasem mam ochotę krzyczeć.
Wrzeszczeć.
Wściekam się, że nie mam na pewne rzeczy wpływu.
Że nie mam "normalnych" rodziców.
Że Mama dzwoni do mnie z płaczem bo nie ogarnia swojej rzeczywistości.
Że Ojciec ze mnie nie rozmawia bo właściwie nie wiadomo co.
Biegałam godzinę.
Non stop.



wtorek, 20 marca 2012

Wtorek

Mętlik w głowie ucichł.
Wszystko zaczyna się układać w jedną, spójną całość.
Zaczynam znowu pozytywnie patrzeć w przyszłość - tą bliższą i dalszą.
Mam plan i to jest najważniejsze.
*          *          *
Wiosna Szanowni Państwo!
Grube kurtki zaczynają powoli znikać z wieszaków.
W wazonie pierwsze żółte tulipany.
Rześkie poranki z ciepłym wiatrem.
Śpiewające ptaki.
Zaczynamy coraz częściej z Misiołakiem wypełzać nad morze.
*          *          *
Nie sądziłam, że podejmowane przeze mnie decyzje okażą się tak kontrowersyjne.
Że dowiem się, że już troszkę za późno na radykalne zmiany.
Że wyjdzie na jaw, że niektórzy sądzą iż czas się brać za dzieci a nie myśleć o sobie.
???


poniedziałek, 12 marca 2012

Poniedziałek

Zaglądam czasem do "statystyk" mojego bloga.
Uśmiałam się dzisiaj do łez.
Wśród "wyszukiwanych słów kluczowych" znalazło się takie hasło: "farby blond dla kobiet po 50tce".
???
*          *          *
Mango Faza nadal trwa.
Koktajl na dziś: mango zmiskować z mlekiem kokosowym.
Niebo w gębie!
*          *          *
Zastanawiam się co kieruje ludźmi, którzy odzywają się do mnie po kilku latach milczenia.
Najczęściej (niestety) jest tak, że czegoś potrzebują i przypominają sobie o mnie.
Że ja to mogę coś tam gdzieś tam załatwić.
Albo odzywają się jak gdyby nigdy nic z durnym pytaniem - co słychać.
Gówno wiedzą o tym, co się u mnie działo przez ten czas kiedy ich nie było.
Ba! Gówno ich to obchodzi!
Ale odezwać najwyraźniej się muszą.
Dopada mnie wówczas irytacja niepojęta.
I zawsze zastanawiam się, co mam odpisać/ odpowiedzieć.
Co można powiedzieć komuś, kto milczał przez np. trzy lata?
Jak można streścić w jednym smsie to wszystko, co się w tym czasie wydarzyło?
I jak można się nie wkurwić, kiedy czyta się informację, że to rzekomo ja przestałam się odzywać a teraz ten ktoś wielkodusznie i łaskawie ponownie będzie nawiązywał ze mną więzi?
*          *          *
Napiję się zatem koktajlu z mango.
I przypomnę sobie, że już wiosna - powiesiłam dziś pranie na balkonie.
Termometr pokazywał przed chwilą 10 stopni!
Wieje ciepły wiatr.


niedziela, 11 marca 2012

Niedziela

Od kilku dni analizuję.
Myślę.
Przeliczam na lata.
Na wydane i zarobione ewentualnie pieniądze.
Zastanawiam się czy starczy mi sił.
Rozmyślam czy to jest właśnie to, co chciałabym robić w życiu.
I czy nie jest na to za późno.
Bo zawsze wydawało mi się, że tego typu decyzje trzeba podejmować stosunkowo wcześnie.
Że trzeba mieć stuprocentową pewność, że właśnie to chce się w życiu robić.
Że to takie specyficzne powołanie.
Jeśli podejmę się tego wyzwania/ pomysłu to czy będę w tym dobra.
Czy starczy mi samozaparcia i zdeterminowania.
Bo to taka sprawa, której trzeba by się było poświęcić.
Na długie lata.
*          *          *
Wstaję rano, idę do pracy.
Pracuję.
Czasem ciężej, czasem lżej.
Czasem są lepsze, czasem gorsze dni.
I wczoraj mnie dopadło - nie chcę tego robić do końca życia!
Praca sama w sobie nie jest zła.
Nie jest też spełnieniem moich ambicji.
Ale dobija mnie wszystko to, co dzieje się wokół.
Ludzie w wyścigu szczurów zmierzającym do nikąd i wszystko z tym związane.
Fuj.
Więc może jednak zagryzę zęby i podejmę się wyzwania...
*          *           *
Czy to są właśnie te momenty, kiedy konieczna jest "dorosła" decyzja?
A może przeraża mnie to, że to decyzja związana WYŁĄCZNIE z moją osobą?
Że dotyczy WYŁĄCZNIE mnie?
I że tylko JA mogę ją podjąć?

czwartek, 8 marca 2012

Czwartek

"Na około jeden kilogram masy ciała dorosłego człowieka przypada kilka miliardów bakterii, żyjących z nami w symbiozie".
A zatem, jak napisała Ania M. w komentarzu - jesteśmy ekosystemem.
Rozpoczynam więc dbanie o mój ekosystem.
Żeby bakterie z rzęs miały się dobrze.
Dbanie jest gruntowne i przemyślane.
I pomyślane jako długotrwały proces.
Na kolację ekosystem spożywa właśnie bananowy koktajl i kawałek ciemnej czekolady.
*          *          *
W domu Państwa Misiołaków zapanowała totalna Mango Faza!
Oszalałam!
Chyba po prostu dość już ciężkich, czekoladowych/ orzechowych/ zimowych zapachów i klimatów.
Nadeszła Era Mango!
Wszystko jest w mango - masło do ciała, żel pod prysznic, świeczki zapachowe też!
Szaleństwo!
Uwielbiam! Wielbię! Bóstwię!
A na jutro na pracownicze śniadanko - mango w wersji real! :)
*          *          *
Wszystko powolutku wraca do normy.
Zaczyna być spokojnie.
Wiele mogę sobie poukładać i zaplanować.
Sprawy, które ciągnęły się jak paskudny katar zatokowy, wreszcie wychodzą na prostą.
I ja też.
Widzę to.
Wychodzę z czerni i wskakuję w czerwony płaszcz.
To u mnie odzwierciedlenie spokoju ducha.
Dbam o siebie.
Chce mi się.
Mam na to wystarczająco dużo energii.
Zaczynam być ważna tylko ja.
Och wiosno!



wtorek, 6 marca 2012

Wtorek

Ciekawe że kury posiadają ponoć taki zegarek w głowach, który powoduje, że codziennie wstają o tej samej porze.
Ja  potrzebuję budzika.
A czasem nawet kopnięcia/ szturchnięcia.
*          *           *
Nad stawem w parku kaczki wylazły na trawę.
Machają kuperkami.
Zadzierają zielono - szare główki do nieba.
Ptaki śpiewają.
Na balkonie pojawiła się ulubiona Sroka.
Z szafy nieśmiało zerkają lżejsze ubrania.
Botki zaczynają zgniatać futrzaste kozaki.
Wiosna postanowiła, że zacznie się budzić.
Na razie się tylko przeciąga.
Ale któż z nas nie lubi poleniuchować, przeciągając się niespiesznie?
*           *          *
Wiedzieliście, że na rzęsach każdego człowieka żyją sobie pasożyty?
Przysiadają.
I żyją.
Zupełnie jak ja.
Przysiadłam na balkonie.
Wystawiłam pyszczek do słońca.
I nie trzeba było mi niczego więcej.

poniedziałek, 5 marca 2012

Poniedziałek

Coś bym napisała.
Ale nie bardzo mam koncepcję co.
Więc może niech trwa poniedziałkowy poranek.
A potem się zobaczy.