sobota, 28 kwietnia 2012

Sobota

Wybiegałam dzisiaj złe emocje.
A przynajmniej się starałam.
Nadal brak mi sił.
W głowie brak pomysłów jak sobie poradzić w zaistniałych sytuacjach.
Nie chce przyjść żaden konkretny i sensowny plan działania.
Za to mam całą masę takich, które wydają się kompletnie nierealne.
*          *          *
Za dużo paranoi w tym moim życiu ostatnio.
Za mało rzeczy, których mogę się chwycić.
Takich, którymi mogę się bezgranicznie cieszyć.
*          *          *
Wiosna Kochani, wiosna!
Poranki pachną kwiatami.
Przedpołudniami śpiewają ptaki.
Popołudniu czuć jak rośnie trawa.
Wszystko wokół staje się tak przepięknie zielone.

piątek, 20 kwietnia 2012

Piątek

Zapierdalam.
Zapierniczam.
Jak wół.
Do granic możliwości.
Nie mogę zwolnić choć bardzo się staram.
Codziennie zastanawiam się kiedy to się skończy i czy to wszystko jest tego warte.
Przestałam wierzyć w to, co robię.
Nie sprawia mi to już przyjemności.
I kompletnie brak mi sił.
Absolutnie.
Sprawy pracownicze mnie przytłaczają.
I wykańczają.
*          *          *
W każdej wolnej chwili myślę, jak mogę zmienić tę gonitwę.
Co zrobić żebym znowu zaczęła się cieszyć.
Co zrobić żeby odetchnąć.
Kilka pomysłów urodziło się w głowie.
Ale którą drogą pójść?
Mam poczucie, że stoję na rozstaju.
Chyba jeszcze nie byłam w takim miejscu.
Drogi tak bardzo się od siebie różnią, że trudno podjąć decyzję.
Iść za głosem serca, czy rozsądku?
Skąd mam to wiedzieć?
Nie chcę za kilka/ kilkanaście lat żałować podjętej teraz decyzji.
Ale coś zdecydować trzeba.
Bo dłużej już nie dam rady w ten sposób.
*          *          *
Gdzieś za oknem chyba przychodzi wiosna.
A ja nie mam siły żeby to zauważyć.
Nie mam siły biegać.
Nie mam siły żeby pójść na spacer.
Nie mam czasu na jedzenie.
Tylko praca i sen, praca i sen, praca i sen.
Co to za życie?!
Przecież tyle razy powtarzałam sobie, że moje życie nie będzie tak wyglądać.
Że nie dam się wpędzić w taki pracowniczy, nic nie warty pęd.
I co tu począć?


środa, 4 kwietnia 2012

Wtorek

Za oknem pada deszcz.
Wieje okropnie.
Słoneczko gdzieś się schowało.
Pani Tuja pomieszkująca na balkonie wygląda na niezadowoloną.
A ja całą sobą doceniam fakt, że mam wolne.
Każda część mojego ciała wielbi te powolnie mijające minuty, godziny.
Czas w którym nic nie muszę.
Staram się jak tylko mogę cieszyć tymi chwilami.
Pomimo tego, że tak wiele spraw wokół się wali.
Nie układa.
Chce żebym znowu się przewróciła.
Żebym spuściła wzrok.
A ja chyba się nie dam.
Będę trzymać głowę wysoko.
*          *          *
Przeczytałam wczoraj rzecz niezwykłą.
Na dalekiej Polinezji jest sobie państwo.
Zwie się Tonga.
Nazwa kraju pochodzi od słowa "tongahahake".
Największa wyspa to Tongatapu.
A rządzi tym wszystkim król.
Jeden niedawno umarł.
Na imię mu było Jerzy Tupou V.
A po tongijsku:  Siaosi Tāufa'āhau Manumataongo Tuku'aho Tupou V.
Teraz rządzi Jerzy Tupou VI, czyli ’Aho’eitu ’Unuaki-’o-Tonga Tuku’aho Tupou VI.*
Tonga to kolor zielony i turkusowy.
I palmy na plażach.
Pewnie jest tam cudnie.


* żródło: Wikipedia