niedziela, 11 marca 2012

Niedziela

Od kilku dni analizuję.
Myślę.
Przeliczam na lata.
Na wydane i zarobione ewentualnie pieniądze.
Zastanawiam się czy starczy mi sił.
Rozmyślam czy to jest właśnie to, co chciałabym robić w życiu.
I czy nie jest na to za późno.
Bo zawsze wydawało mi się, że tego typu decyzje trzeba podejmować stosunkowo wcześnie.
Że trzeba mieć stuprocentową pewność, że właśnie to chce się w życiu robić.
Że to takie specyficzne powołanie.
Jeśli podejmę się tego wyzwania/ pomysłu to czy będę w tym dobra.
Czy starczy mi samozaparcia i zdeterminowania.
Bo to taka sprawa, której trzeba by się było poświęcić.
Na długie lata.
*          *          *
Wstaję rano, idę do pracy.
Pracuję.
Czasem ciężej, czasem lżej.
Czasem są lepsze, czasem gorsze dni.
I wczoraj mnie dopadło - nie chcę tego robić do końca życia!
Praca sama w sobie nie jest zła.
Nie jest też spełnieniem moich ambicji.
Ale dobija mnie wszystko to, co dzieje się wokół.
Ludzie w wyścigu szczurów zmierzającym do nikąd i wszystko z tym związane.
Fuj.
Więc może jednak zagryzę zęby i podejmę się wyzwania...
*          *           *
Czy to są właśnie te momenty, kiedy konieczna jest "dorosła" decyzja?
A może przeraża mnie to, że to decyzja związana WYŁĄCZNIE z moją osobą?
Że dotyczy WYŁĄCZNIE mnie?
I że tylko JA mogę ją podjąć?

Brak komentarzy: