niedziela, 25 marca 2012

Niedziela

Trzy dni za miastem.
Trzy dni na Wsi.
Trzy dni z dala od wszystkich i wszystkiego.
Uwielbiam pić tam poranną kawę na werandzie.
Słuchać ptaków.
Wystawiać pyszczek do słońca.
Uwielbiam zapach trawy.
I ciszę nocą.
*          *          *
Szlag by trafił tą zmianę czasu!
Na co to komu?!
Wczorajszy wieczór spędziłam na wykonywaniu skomplikowanych obliczeń matematycznych - musiałam o czwartej NOWEGO czasu znaleźć się w zakładzie pracowniczym.
Nastawionych budzików - trzy.
Dobrze nastawione budziki - żaden.
Pognaliśmy z Misiołakiem lekko rozczochrani.
I na co to komu?!
*          *          *
Wybiegałam dzisiaj na bieżni wszystkie swoje złości i pretensje.
Czasem mam ochotę krzyczeć.
Wrzeszczeć.
Wściekam się, że nie mam na pewne rzeczy wpływu.
Że nie mam "normalnych" rodziców.
Że Mama dzwoni do mnie z płaczem bo nie ogarnia swojej rzeczywistości.
Że Ojciec ze mnie nie rozmawia bo właściwie nie wiadomo co.
Biegałam godzinę.
Non stop.



4 komentarze:

andziaos pisze...

Wpadłam na chwilkę aby pozdrowić. Nie warto wściekać się na coś, na co nie ma się wpływu:(.
Buziaki.

Killerka Anarchisty pisze...

Andziu - czy byłaby to zbyt duża śmiałość z mojej strony gdybym poprosiła Cię o maila? Może być na moją pocztę :)
Buziaki!

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

O Killerko moja ulubiona, jakbym czytała samą siebie. U każdego coś jest posrane niestety, to ci ni pomoze, ale może przynajmniej poczujesz sie lepiej, że na tej bieżni wściekłości nie jesteś sama. Kiss

Monia vel bobinia pisze...

dobrze chociaż, że potrafisz tą złość wyrzucić z siebie, a nie kumulować - to nie zdrowe :o)
ja tak odreagowuję, rzucając się w wir sprzątania...

czwarta rano... bosze przecież to środek nocy !!!

:o)