sobota, 30 lipca 2011

Odskocznia

Wczoraj zrobiłam sobie wolne od pracy.
Urlop na żądanie.
Spakowaliśmy z Misiołakiem kapcie, szczoteczki do zębów, ciepły sweter.
Wsiedliśmy do pojazdu.
I pojechaliśmy na wieś.
Na chwilkę.
Odpocząć. Odsapnąć.
Potrzebowałam tego nieziemsko.
Wszystko wokół jakby działo się przeciwko mnie ostatnimi czasy.
A przecież miałam się nie denerwować.
*          *          *
Pani Endokrynolog stwierdziła, że przy takim systemie pracy, nigdy nie wyjdę na prostą z wynikami. Że nie opuści mnie zadyszka, całodobowe zmęczenie. I do tego jeszcze bliżej nie wyjaśnione zawroty głowy, z którymi nie mogę się za nic uporać.
A zatem, mam do wyboru - albo starać się ogarnąć zdrowotnie przy obecnym stanie rzeczy, albo rzucić pracę i podciągnąć wyniki. W październiku wizyta w WCO. Tam pewnie wyniki też nikogo nie zachwycą. Ale co mam zrobić?! Pewnie powinnam podjąć decyzję, co jest dla mnie najważniejsze. Ale! Żyć też z czegoś muszę!
Cholera! Szlag by to trafił!
*          *          *
Misiołak mi dzisiaj powiedział, że dzięki mnie, nauczył się cieszyć z każdego dnia.
Czerpać z każdego dnia to, co najlepsze.
Że nauczył się patrzeć w niebo i cieszyć się ze słońca.
A ja wyruszam zaraz do łazienki po różowy lakier do paznokci.
I ciśniemy dalej na różowo - dosłownie i w przenośni. Na paznokciach i w głowie!


środa, 20 lipca 2011

Różowo

Pomalowałam paznokcie na różowo.
Codziennie rano staram się zakładać na nos różowe okulary.
Bo wtedy fajniej się żyje.

A na co ja mam narzekać?
Wyniki badań mam dobre, skończyłam studia, mam dobrą pracę i mieszkanko w którym mi dobrze. Misiołak zerka na mnie figlarnie.

Czasem w głowie pojawia się taka myśl, że może mogłoby być lepiej. Że może mogłabym coś zmienić i sobie polepszyć kilka spraw. Pewnie że bym mogła! Zawsze znajdziemy sobie coś, co można poprawić.

Ale pytam się - po co?
Przecież wszystko mam. A to, czego mi brakuje, może kiedyś przyjdzie. Albo widocznie nie mam tego mieć.
Nie chcę sobie wynajdywać problemów.
To takie męczące.

środa, 13 lipca 2011

Obrona

Będzie bardzo krótko!
Zdałam!
Obroniłam!
Przeżyłam!
Pierwszy stopień edukacji wyższej za mną!
Padam ze zmęczenia!
Wybaczcie! - idę spać!
:*

piątek, 8 lipca 2011

O spaniu i kaczkach!

Ludki!
13 lipca, od 10:00 trzymajcie za mnie kciuki - wyznaczyli mi na taką radosną datę obronę! Zakuwam troszkę ale ogólnie to czuję jakby mi ktoś zdjął ogromny ciężar z pleców. Oddałam wczoraj wszystko w dziekanacie i mam z głowy! Muszę się tylko porządnie przygotować ale jakoś mam poczucie, że to już najmniejszy problem :)
*          *          *
Jedziemy jutro za miasto.
Planujemy dotrzeć do Torunia. Kupić pierniki, obejrzeć Stare Miasto, poszwędać się. Poczuć się troszkę jak na urlopie. Bo na takowy, trzeba jeszcze poczekać do września. Ale plany już są i to całkiem, całkiem... ;)
*          *          *
Wczoraj zasnęłam popołudniu snem sprawiedliwego.
Nic  i nikt nie był w stanie mnie obudzić. Pierwszy taki sen od dawna. Chyba stres ze mnie schodził. Obudziłam się po dwóch godzinach w poczuciu, że spałam tydzień!!! Tak samo spałam dzisiaj całą noc. I rano wstałam pełna energii!!! Wysprzątałam całe mieszkanko.
*          *          *
Poszliśmy karmić kaczki do parku.
Ubawiliśmy się okrutnie. A potem zaczęło lać! Urwanie chumury! Staliśmy pod drzewem i czekaliśmy aż przejdzie.
- Jak nastolatki na amerykańskich filmach nie?! - śmiał się Misiołak - Teraz jeszcze powinniśmy się zacząć całować!
Jak powiedział, tak zrobił.
Co za wariat!
Uwielbiam go! :D

środa, 6 lipca 2011

Jestem zmęczona!!! Ratunku!!!

Mam ochotę powiedzieć, że nic więcej, poza tytułem, nie powiem.
Nie mam siły pisać, nie mam siły siedzieć, nie miałam dzisiaj siły pojechać zrobić zdjęć do dyplomu. Totalnie mnie osłabiło! Brakuje mi oddechu i sił! I najgorsze, że nie w przenośni.
DOSŁOWNIE!!!
Wczoraj prawie zemdlałam Misiołakowi na rękach. Dzisiaj musiałam wysiąść z kolejki bo zrobiło mi się ciemno przed oczami.
CO JEST???
Nie znoszę się tak czuć. Nie lubię jak Misiołak patrzy na mnie takim zaniepokojonym wzrokiem. Nie cierpię chwil, kiedy brak mi sił na zrobienie czegokolwiek. I nienawidzę momentów, w których nie wiem jak sobie pomóc.
*          *          *
Oddałam dzisiaj licencjat promotorowi.
Podpisał. Kolejny element gonitwy z głowy. Misiołak zawiózł mnie do fotografa i zrobiłam te cholerne zdjęcia. Jutro postaram się dowlec do dziekanatu i może uda mi się podejść do obrony w przyszłą środę. Trzymajcie kciuki za mnie Kochani!
*          *          *
Misiołak torturuje mnie aktualnie muzyką klasyczną.
Może uznał, że trzeba mnie poddać "ukulturalnianiu" ;)
Właśnie się obśmiał, bo powiedziałam, że jak słucham niektórych tych kawałków, to mam przed oczami ptaszki i króliczki w lesie. A Wy co widzicie jak słuchacie fajnej muzyki?
*          *          *
W niedziele przyjeżdża Mama z Młodym.
Ale będzie fajnie!
*          *          *
Muszę się do czegoś przyznać!
Otóż! Jak zakładałam tego bloga, to ustawiłam sobie moderowanie komentarzy. A potem o tym zapomniałam! I nawet przemknęło mi przez myśl, że jakoś tak cicho na tym blogu. Ale dałam sobie spokój. I dzisiaj dopiero zauważyłam, że komentarze SĄ! I czekają na modernizację!
Przepraszam Was Kochani Najmocniej!


sobota, 2 lipca 2011

Reset!

Pędziłam, gnałam, zapierniczałam.
Praca, studia, lekarze, dom.
Wszystkiego za dużo. Za intensywnie. Za szybko.
Szanowny Organizm się zbuntował. Nie dał rady. Zawiesił się.
Jestem na zwolnieniu. Potrzebne mi doładowanie baterii. Reset.
*          *          *
Pracę skończyłam wczoraj (dzisiaj?) o 2:30 w nocy.
Padłam spać. Wstałam. Poszłam spać dalej. Wstałam. Pojechałam do lekarza za namową Misiołaka.
*          *           *
Całą noc nie mogłam spać.
Przeczytałam całą książkę, pogapiłam się na padający za oknem deszcz.
Co jest?!
*          *          *
Pojechaliśmy do domu Rodziciela podlać mu kwiatki.
Misiołak pytał, czy czuje jakiś sentyment jak tam wracam.
Nie czuję. Trudno powiedzieć dlaczego. Może jestem za młoda. Może za wcześnie dla mnie na sentymenty. A może ja po prostu nie czuję się specjalnie związana z tym miejscem. Poniekąd uciekłam stamtąd. I niechętnie tam wracam. Za dużo złych wspomnień...
*          *          *
Pracowity tydzień przede mną.
Muszę sobie go porządnie zaplanować. I zrealizować wszystkie postanowienia. Zakończyć wreszcie kwestie uczelniane. Pewne rzeczy poprzedkładać. Wykonać milion telefonów. Ech... A miałam odpoczywać...
I odpoczywam! - dzisiaj niczego nie ruszam! Robię NIC! WIELKIE NIC!!!
*          *           *
Dzisiaj Misiołak powiedział mi, że jestem dla niego inspiracją.
Nadal nie wiem co powiedzieć...
Po prostu mnie zatkało...