sobota, 4 lutego 2012

Sobota

Pobiłam własny rekord w porannym wstawaniu do pracowniczego zakładu.
Zmiana była na 03:00 rano.
Wstałam o 01:30 w nocy.
W drodze do pracy minęliśmy z Misiołakiem dwa samochody.
*          *          *
Umiliłam sobie poranne wstawanie w sposób następujący:
na obiad ugotowałam zupę kokosową.
Na kolację piję mleko zmiksowane z bananem.
Pychota!
*          *          *
Wczoraj popołudniu wywaliła rura ciepłownicza.
W naszym mieszkanku zapanował chłód.
Zniknęła ciepła woda.
Ubraliśmy ciepłe dresiki, grube skarpety i zawinęliśmy się w kołderki i kocyki.
Spaliśmy trzymając się za łapki - bo tak cieplej ;)


6 komentarzy:

andziaos pisze...

Świetny pomysł z tą zupą kokosową! Od razu robi się cieplej:)

Killerka Anarchisty pisze...

Fakt! Cudna jest! Tylko pioruńsko ostra mi wyszła i muszę ją teraz podlewać wodą ;) Ale przynajmniej na dłużej starczy! :)

andziaos pisze...

A ja dzisiaj zapodałam sobie sos curry z ryżem. Pieruńsko ostre, pieruńsko rozgrzewające:)
Apropos rozgrzewających - zupa z dyni lub soczewicy na ostro (z imibirem, papryką) też dobrze robi na zmarznięcie.
Ot porady babci andzi :D:D
Nie dawaj się mrozom, Killerko !
I dobrych snów.

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

Jestem, jestem, przepraszam, że mnie tak długo nie było. Jak było w spa? Ja zabiegana, zarobiona jestem. Przegapiłam nawet tego 3 lutego:(

Killerka Anarchisty pisze...

A gdzie ja teraz dopadnę dynię?!
Na razie jeszcze mam gar zupy kokosowej w lodówce.
Aniu - nie mogę się zebrać żeby wrzucić zdjęcia z tego spa! Ale obiecuję poprawę! A trzecim stycznia nie należy się przejmować. Ponoć to było czwartego. Ale jakie to ma znaczenie! Fuck Rak! I jego "święto"!

andziaos pisze...

Już po dyni:) Nie dopadniesz (no, chyba, że za bajońską kasę w luksusowych marketach). Ale soczewica dostępna wszędzie. Ja wolę tę w kolorze pomarańczowym, bo w zielonym to wygląda jak ekhmmmm... nie będę pisać:)
Zupa z soczewicy z imbirem (korzeniem startym) - rozgrzewa jak cholera:) Przepisów pełno .Polecam.