wtorek, 22 listopada 2011

Się porobiło...

... że aż żal szanowną dupę ściska.
Że się tak kulturalnie wyrażę.
Miałam napisać dawno temu.
Miało być o czymś zupełnie innym.
Ale po tym, co przeczytałam na kilku blogach, po prostu mi się odechciało.
Afera za aferą.
Piszących namnożyło się jak nigdy dotąd.
Skąd nagle w tym naszym narodzie taka chęć do pisania?!
Bo że komentować życie innych ludzi lubimy, wiem nie od dzisiaj.
I że okrutni do granic możliwości jesteśmy, to też żadna nowina.
Podobnie jak fakt, że jak kopać, to do samego końca.
Zero ludzkich uczuć, zero myślenia, zero litości.
Najważniejsze żeby było się do kogo i komu dojebać.
*          *          *
I co z tego wszystkiego wynika?
Blogi są zamykane/ zawieszane/ dostępne tylko dla wybranego grona.
Zamykamy się w swoich światach i wpuszczamy do nich tylko tych, którym na to pozwolimy.
Albo w ogóle porzucamy pisanie.
Bo przecież po co się męczyć? Po co to wszystko czytać? Po co się denerwować?
Zgadzam się z tym.
Samej mnie przeszło przez głowę żeby się pożegnać z całym tym interesem.
Ale moment!
Dlaczego mam nie robić tego co lubię?
Bo otacza mnie grupa kretynów, którzy nie mają w życiu nic innego do roboty?
Bo ich jedyną rozrywką w życiu jest wpierdalanie się do cudzego życia?
Bo przyszło mi żyć w takim kraju, w którym zawiść i kopanie leżącego są cechami wiodącymi?
*          *          *
Jak zaczynałam pisać bardzo podobała mi się idea blogowania.
Każdy może sobie stworzyć swój kącik w sieci. Napisać co mu się przydarzyło każdego dnia. Co go boli, porusza, cieszy.
Ale chyba naiwnie nie zdawałam sobie sprawy z ilości nienawiści z tym związanej.
Po co to robić?
Jak się nie podoba to won!
Mało jest stron w necie, które można sobie obejrzeć?
Co innego się konstruktywnie oburzać na czyjeś posty, a co innego mieszać z błotem wszystkich piszących.
Bo właściwie kto komu daje takie prawo?!
*          *          *
Zarzucono mi, że nie wiadomo skąd wzięłam się w linkach na blogach tych, którzy chorują na raka.  
Ja Szanowne Trolle też nie wiem!
Nie pchałam się tam absolutnie!
Nie pisałam do wszystkich wkoło tekstów w stylu: weźcie mnie! Wpiszcie mnie na swoje listy! Też bardzo chcę tam być!
Jeśli ktoś nie umie czytać to nie mój problem!
Ja nigdzie nigdy nie napisałam, że mam raka!
Na samym początku bloga (dla nie ogarniających - po prawej stronie!) jest napisane: Bliżej Niezidentyfikowany Nowotworowy Anarchista!
Bo tyle na dzień dzisiejszy wiem.
I to ani moja wina, ani mój problem, że padło na coś, co jest trudne do zdiagnozowania.
Mnie naprawdę nie bawi i nie cieszy fakt, jeżdżenia do WCO na kontrole.
I każdorazowe zastanawianie się, czy to co mi wycięto rok temu, przerodziło się w jakieś gówno!
Życie na bombie zegarowej wcale nie jest fajne - uwierzcie mi! I wcale sobie tego nie życzyłam!
Bardzo chętnie będę prowadzić bloga zatytuowanego "Brak Choroby Jakiejkolwiek".
Ale na razie nie mogę.
Bo życie układa dla mnie inny scenariusz.
*          *          *
O Nowym Szamanie Medycznym i wizycie u endokrynologa będzie kiedy indziej.
Na razie muszę odreagować.
Może ugotuję Misiołakowi obiad? ;)
I ostrzegam, że nie mam przekonania do publikowania tego postu, więc może on za jakiś czas zniknąć.
Się porobiło...


11 komentarzy:

Ksena pisze...

Widzisz, bo Ty po prostu jesteś niezdiagnozowana ;P :D
tu w sieci już mam(y) pewne doświadczenia :D :D
/sorry, wisielczy humorek Ksenusię dopadł :D /
jak zwykle podpisuję się wszelkimi kończynami ! Jeb..ć trolli, w górę serca! :*:*:*

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

Ty się nic nie przejmuj. Mądrze piszesz, prawdę piszesz, a prawda w oczy kole. Więc zaraz pewnie sie posypie na ciebie. Trudno, trza olać i w d... mieć.
Miłego dnia życzę:)))))

Killerka Anarchisty pisze...

Oj Baby Wy Moje Kochane!
Ksena - obśmiałam się okrutnie jak przeczytałam! Niezdiagnozowana numer 2? Że niby ja?! Ja sobie nigdy nie rościłam praw do nazywania się w ten sposób! Ja wręcz nie życzę sobie nazywania mnie chorą! Po prostu przyszło mi w życiu pozmagać się z jakimś tajemnicznym mieszkańcem mojego organizmu! Stąd też się wzięła nazwa bloga - anarchistów jest zawzwyczaj wielu a reszta tytułu odnośi się do miejsca, w którym się leczę. To wszystko!
Aniu - dzięki za cieplutkie słowa! Na razie najazdu Trolli nie odnotowałam. I ich szczęście. Może w związku z tym przemyślę jeszcze ze dwa razy zamknięcie bloga.
Buziaki Dziewczyny!
:*

Pablo pisze...

No faktycznie się porobiło. Xeny już sobie nie poczytam...
A tak poza tym to pozdrawiam cieplutko.
Niech Moc bedzie z Tobą!

Mona_63 pisze...

Nie myśl nawet raz i nie zamykaj bloga... Trzymaj się cieplutko... Wpadnę czasem jeśli pozwolisz...

Ksena pisze...

Pablo :| to tak:
ja Cię czytam ukradkiem, Ty mnie czytasz ukradkiem , no jakże to tak?
:D
Kilerka! Działaj! ;) :] :*

Killerka Anarchisty pisze...

Ksena! Działam! Walczę o swoje! Może nawet dzisiaj napiszę w temacie kilka słów. O ile czas pozwoli ;)
Bo dziś mnie czeka dzień dzwonienia, umawiania i kombinowania! ;)

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

Czy Ty o tej porze jeszcze nie spałaś czy juz wstałaś. Ja wstaje o 5. Witaj w klubie mega doła, bo normalni ludzie nie powinni wiedzieć jak wygląda świat przed 6 :)))

Killerka Anarchisty pisze...

Aniu! Ja o tej godzinie już jestem w pracy! Prawie każdego dnia! Jak sobie wstaję to jest jeszcze środek nocy i wszystko/ wszyscy wkoło śpią. Ale ja lubię widzieć świat tak wcześnie - dzień jest dłuższy! :)

Anna http://milosc-rak-codziennosc.blogspot.com pisze...

O Boże może i dłuższy, ale jak mi budzik dzwoni o 5:00 rano to chce mi się płakać. Ojej musisz być twarda jak nikt. Teraz łatwiej mi będzie wstawać. Buźka

Killerka Anarchisty pisze...

Oj tam od razu twarda! ;)
Przyzwyczajona.
Będę Cię duchowo wspierać w porannym wstawaniu ;)
:*