czwartek, 22 września 2011

Powróciłam!

Ech...
I po wakacjach.
Było przecudownie! Fantastycznie! Rewelacyjnie! Tak, że brak mi słów.
Wydawało się, że z dnia na dzień było coraz bardziej słonecznie.
Że dni są coraz cieplejsze. Że każdego dnia jest coraz piękniej.
Misiołak się zapoznał z miastem. Chyba mu się podobało. Było nawet kilka "wow" wydobywających się z szacownej paszczy.
Ja powróciłam. Tęskniłam. Nacieszyłam oczy i serducho na jakiś czas. Przywiozłam kilka miejscowych gadżetów na szczęście. Zabobony pewnie. Ale "szczęścia i jego wspomagaczy" nigdy nie za wiele.
Na półkach i szafkach piętrzy się to wszystko, co będzie mi przypominało o tym beztroskim czasie.
*          *          * 
Za oknem jesień.
A zaraz po przyjeździe zaatakowała mnie szara rzeczywistość.
Piętrzące się problemy.
I znowu takie poczucie, że czeka mnie zmierzanie się z otoczeniem.
A gdzieś w środku, rodzi się bunt. Że nie mam siły na zbawianie całego świata.
*          *          *
Misiołak oznajmił mi, że myśli o małżeństwie z Autorką bloga.
Czyżby szykowała się jakaś imprezka w najbliższym czasie?
Może powinnam zacząć wysyłać Wam zaproszenia?


Brak komentarzy: