sobota, 8 października 2011

Nowości kilka

Powiem i ogłoszę to wprost! - prosto z mostu - tak najłatwiej!
A więc:
rezygnuję (całkowicie świadomie) ze wspaniałych usług EnEfZetu.
Rezygnuję z kolejek, z olewactwa i z masówy jaką owa firma prezentuje.
Rezygnuję z wykłócania się o każdą receptę, o każde skierowanie i o rozmowę dłuższą, niż przewiduje ustawa.
Rezygnuję z każdorazowego przypominania o sobie mojej pani doktor. 
Rezygnuję z każdorazowego opowiadania, ciągle na nowo, o swoich "przypadku".
Rezygnuję z czasu marnowanego za każdym razem na czytanie mojej karty. 
Rezygnuję z braku jakiejkolwiek rozmowy.
Rezygnuję z braku możliwości przesunięcia wizyty (no chyba że chciałabym się umówić na następny rok) i z kolejek na najbardziej podstawowe badania.
A do tych, co się zaraz oburzą - że niby trzeba się leczyć państwowo, że to takie niby pewne i najlepsze i że było nie było to Wojewódzkie Centrum Onkologii - mam to w dupie! Jak chcecie, to się tam leczcie! Ja mam dość!
Znalazłam inną opcję, lepszą. Spokojniejszą. Pewniejszą.
I zamierzam z niej korzystać.
Zatem przy nadchodzącym poniedziałku wykonam telefon i się umówię - tak jak będzie pasowało MNIE a nie pani doktor.
Zabiorę "dokumentację" z WCO. I okażę nowemu Medycznemu Szamanowi.
A potem zobaczymy co się wydarzy.
*            *             *
Mijają dni i przyszła jesień.
Zimno, szaro i buro.
Słoneczko nieśmiało i rzadko wygląda zza chmur.
Brak mi go.
*            *             *
Przyjechała Mama z Młodym.
Staram się z nią rozmawiać. Znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Pomóc.
Ale odbijam się od muru, który wokół siebie zbudowała.
Niby się uśmiecha, niby wszystko rozumie.
Ale to chyba tak nie działa.
W oczach ma smutek, na który ja nie umiem nic poradzić.
A bardzo bym chciała.
Czy to jest właśnie ten moment, kiedy role się odwracają?
Kiedy to dzieci pomagają swoim rodzicom?
Miałam zawsze nadzieję, że będę im pomagać w jakiś inny sposób. Ale widocznie tak miało być. Oby tylko starczyło mi sił...
*            *          *
Mama spytała mnie wczoraj, czy byłam na nią zła, kiedy rozstając się z Ojcem, wyprowadziła się z domu.
Co miałam jej odpowiedzieć?
Że płakłam całymi dniami?
Że nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego tak się stało?
Że Ojciec zrzucił na mnie wszystkie obowiązki związane z domem i moją Siostrą?
Że mając 11 lat, nie ogarnia się takiej "kuwety"?
Ech...

Dziękuję za:
- Misiołaka, co mi prawi ostatnio same komplementy
- plany "lekarskie" i nie tylko
- rysunki od Młodego
- wolno pitą zieloną herbatę w leniwy sobotni poranek
- za spacerowe plany na popołudnie

Brak komentarzy: